14 czerwca 2022

Litościwy myszołów

Wiele razy próbowałem zapolować na myszołowa. Niestety bezskutecznie. Z żalem spoglądałem na piękne okazy, dumnie prężące się na przydrożnych słupkach sąsiadujących z autostradą. Nawet nie próbowałem się zatrzymywać by uwiecznić gotowy już kadr, bo wiedziałem, że mija się to z celem. Tak, wiedziałem o tym nauczony doświadczeniem, bowiem kiedyś już spróbowałem podobnego zabiegu. Zobaczywszy myszołowa siedzącego na przydrożnym drzewie, wykazując się niesamowitym sprytem podjechałem sto metrów dalej i zatrzymałem auto... Wygramoliłem się z samochodu i chyłkiem dzierżąc w dłoni aparat ruszyłem na polowanie. Efekt oczywiście był do przewidzenia. Myszołów już z daleka mnie wypatrzył. Prawdopodobnie spojrzał z ironicznym uśmiechem w moim kierunku, postukał się znacząco w głowę i po chwili odleciał. Ale nie odleciał w siną dal. Odleciał kilkadziesiąt metrów dalej i znów gdzieś sobie przysiadł. Ja natomiast zrozumiałem tę lekcję i z pokorą wróciłem do auta. Okazało się bowiem, że myszołowy posiadają sokoli wzrok. I nie wiem skąd u mnie naiwna myśl, że być może niezauważony zdołam zbliżyć się na dystans umożliwiający uwiecznienie tego pięknego ptaka.Aż przyszedł Ten dzień. Tak. Są chwile, kiedy nagle wszystko układa się samoistnie. Zadziało się to podczas mojej wyprawy do Śródziemia. Tak, niepozorne Śródziemie dostarczyło mi wielu pięknych niespodzianek. 
Było to podczas spaceru polnymi drogami. W pewnym momencie, swoim zupełnie niesokolim wzrokiem, dostrzegłem krążącego na niebie myszołowa. Nie był zbyt wysoko i zdawał się mówić "Na co czekasz?! Wyciągaj aparat, bo nie będę tu krążył w nieskończoność!". Nie czekając na kolejne uszczypliwości dostojnego drapieżnika, czem prędzej chwyciłem w dłoń aparat z podpiętym teleobiektywem i wycelowałem. On widząc, że udało mi się uchwycić kilka kadrów zrobił jeszcze dwa okrążenia i wzniósł się wyżej, by po chwili odlecieć. "Tak, zlitował się w końcu nade mną..." - pomyślałem i wydaje mi się, że to mógł być ten sam, którego próbowałem upolować onegdaj. Tak, to z pewnością ten sam, bo też miał czarny wzorek na skrzydłach ;) 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz