No i stało się. Wyprawiłem się do Śródziemia, by znów poczuć klimat terenów, które niegdyś zamieszkiwałem - niegdyś, czyli w ubiegłym stuleciu. I mógłbym rzec, że niewiele z tego okresu pamiętam, ale coś tam w zakamarkach mojej głowy pozostało. O walorach ziemi wielkopolskiej opowiem jednak przy innej fotografii, bowiem teraz będzie o kogucie słów kilka.
Jak to drzewiej bywało, kto zdrów i świadom, w każdy niedzielny poranek zasiadał przed telewizorem i z niecierpliwością wyczekiwał charakterystycznego zaśpiewu. Sygnał ten dochadzący z większości domów punktualnie o 9-tej oznaczał, że właśnie zaczyna się Teleranek. I chociaż program ten nie był wypełniony efektownymi atrakcjami, w których roiło się od kolorów, był bez wątpienia magicznym magnesem przyciągającym rzesze młodych telewidzów. Od tamtej pory minęło juz kilka dekad i świat, zwłaszcza telewizyjny, bardzo się zmienił. Dziś Teleranek stracil swoją rangę, ginąc w gąszczu całodobowo emitowanych kreskówek. Jednak w czasach, gdy programy dla dzieci były towarem równie deficytowym co szynka, pomarańcze i czekolada, Teleranek budził wiele emocji. Skąd te moje nostalgiczne, zdawać by się mogło, wspomnienie Teleranka? Otóż przechadzając się ścieżkami Sródziemia z zachwytem stwierdziłem, że słyszę prawdziwe pianie telerankowego koguta!
- "Co w tym dziwnego?" - zapytają mieszkańcy Wielkopolski. Już odpowiadam. Otóż dziwne jest to, że koguty, które pieją w moich stronach, mają zupełnie inny zaśpiew i nie brzmią "telerankowo". I wyglądają też jakoś inaczej. Częściej widuję te białe podczas gdy w śródziemiu, na swej drodze, zdumiony napotkałem pięknego, dumnie prężącego swoją pierś, koguta o bogatym wielobarwnym upierzeniu. Zresztą nie był to jedyny taki okaz. Bo w domostwie, w którym miałem przyjemność sie zatrzymać mieszkał równie piękny okaz i okaz ów jest bohaterem mojej fotografii. Miałem wrażenie, że przywykł do obiektywu, bo nie chował się, a nawet śmiało mogę stwierdzić, że dumnie pozował i prężył się, niczym gwiazda serialu telewizyjnego przy tak zwanej "ściance". Możliwe, że popisywal się przed kokoszkami, które ze zdziwieniem spoglądały w jego stronę, co rusz wygrzebując z ziemi jakies smakowite kąski. Tak czy inaczej z przyjemnością uwieczniłem portret tego jakże dumnego i okazałego jegomościa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz