Stałem na Wysokim Wierchu. Był luty, dokoła biało. W dole widać było połacie malowniczych wzniesień pokrytych mgłą, nad którymi zrywający się od czasu do czasu wiatr, unosił kłęby śniegu. Z zachwytem obserwowałem ten mglisty dywan. Mój wzrok zatrzymał się dwóch drzewach, które z tej odległości zdawały się malutkie, niczym krzewy. Wyglądały jak dwaj wędrowcy, którzy błądząc we mgle trafili na siebie przypadkiem i teraz przemierzają swój życiowy szlak razem.
Oglądając tę fotografię myślę sobie, że współcześni ludzie, często są właśnie takimi samotnymi drzewami, porozrzucanymi gdzieś w mglistych bezkresach internetowej przestrzeni. Przekształcamy się coraz bardziej w introwertyczne społeczeństwo. To zjawisko pogłębia się i zastanawiam się czy portale społecznościowe, które z założenia miały ludzi zbliżać, nie odegrały w tym swojej roli. Ludzie nauczyli się żyć w internetowej sieci. Łatwiej im rozmawiać ze sobą za pomocą komunikatorów. Tworzą swoje avatary, zakładają maski i tym sposobem mają odwagę by wyrażać swoje opinie, a nawet uczucia. Ale co dzieje się życiu realnym? Kiedyś, stojąc na balkonie, zwróciłem uwagę na grupkę dzieci "bawiących się" na placu zabaw znajdującym się pod moimi oknami. To były dzieci w przedziale wiekowym 6-12 lat. Niezależnie od wieku, wszystkie siedziały w charakterystycznej dla człowieka współczesnego pozie. Kiedyś, widząc człowieka siedzącego w takiej pozycji, spodziewalibyśmy się, że jest zajęty interesującą lekturą. Dziś jest to jednoznaczne z trzymaniem w dłoniach smartfona. I tak też było w przypadku tych dzieci. Nie rozmawiały ze sobą. Wszystkie zajęte były swoimi smartfonami. Nie bawiły się ze sobą. Siedziały niby razem, w grupce, ale każde z nich było w swoim świecie. A co się dzieje gdy takie dzieci dorastają? Co się dzieje z dorosłymi, którzy mają już nawyk, a często uzależnienie od wnikania w otchłanie smartfonowego świata. Nie mogąc znaleźć drugiego człowieka w realnym świecie poszukują go w mglistym bezkresie internetowych połaci. I szukają. Aż w końcu trafiają na portale randkowe gdzie, niczym na targu, można przebierać w mnogości wielobarwnych towarów. W międzyczasie za sprawą internetowych pro-new-age-owskich wróżek i pseudowróżbitów, dowiadują się o istnieniu czegoś takiego jak "soul mate" i "twin flame". I zaczynają wierzyć, że można szybko i łatwo odnaleźć swoją bratnią duszę a jeszcze lepiej bliźniaczy płomień. I błądzą w mglistym bezkresie przekonani, że właśnie już znaleźli twin flame'a, albo soul mate'a. Nie dostrzegają, że to iluzja, że widzą to co chcą widzieć. Przecież we mgle wszystko wydaje się inne. Wystarczy poczekać. Gdy mgła opadnie, wszystko zostanie odsłonięte. Zamiast iluzji, ukaże się zwyczajna, ale prawdziwa rzeczywistość. Tylko czy współczesny człowiek chce zwyczajnej prawdziwej rzeczywistości? Często wybiera iluzję, bo jest tego uczony od najmłodszych lat. Spoty reklamowe mówią, ze wszystko jest w zasięgu ręki. Że wszystko można szybko i łatwo, że wystarczy wybrać kolor i kształt. A jeśli się nie podoba, można to wymienić na nowe. I tak żyjąc w świecie wypełnionym cudownymi receptami na szybkie szczęście, błądzi jak we mgle nieświadomy, że nie ma złotych recept. Że bajki o bliźniaczych płomieniach, to mimo wszystko bajki, a bratnie dusze? No cóż. Prawdę o bratnich duszach może zweryfikować zwyczajna codzienność, w której z łatwością można się przekonać o prawdziwości przyjaźni czy tym bardziej prawdziwości uczuć. Te drzewa z fotografii przypominają mi coś jeszcze. Jest taki wytarty slogan "na dobre i na złe" albo jeszcze inny "w zdrowiu i w chorobie". Patrząc na te drzewa myślę o tym, że trwają one razem w zdrowiu i w chorobie, w słońcu i w śnieżnej zawierusze i nie muszą niczego ubierać w new ageow'skie słowa. One po prostu trwają jedno obok drugiego. I nie zastanawiają się czy są Soul Mate'ami czy Twin Flame'ami. One po prostu są razem i mogą na sobie polegać.
Oglądając tę fotografię myślę sobie, że współcześni ludzie, często są właśnie takimi samotnymi drzewami, porozrzucanymi gdzieś w mglistych bezkresach internetowej przestrzeni. Przekształcamy się coraz bardziej w introwertyczne społeczeństwo. To zjawisko pogłębia się i zastanawiam się czy portale społecznościowe, które z założenia miały ludzi zbliżać, nie odegrały w tym swojej roli. Ludzie nauczyli się żyć w internetowej sieci. Łatwiej im rozmawiać ze sobą za pomocą komunikatorów. Tworzą swoje avatary, zakładają maski i tym sposobem mają odwagę by wyrażać swoje opinie, a nawet uczucia. Ale co dzieje się życiu realnym? Kiedyś, stojąc na balkonie, zwróciłem uwagę na grupkę dzieci "bawiących się" na placu zabaw znajdującym się pod moimi oknami. To były dzieci w przedziale wiekowym 6-12 lat. Niezależnie od wieku, wszystkie siedziały w charakterystycznej dla człowieka współczesnego pozie. Kiedyś, widząc człowieka siedzącego w takiej pozycji, spodziewalibyśmy się, że jest zajęty interesującą lekturą. Dziś jest to jednoznaczne z trzymaniem w dłoniach smartfona. I tak też było w przypadku tych dzieci. Nie rozmawiały ze sobą. Wszystkie zajęte były swoimi smartfonami. Nie bawiły się ze sobą. Siedziały niby razem, w grupce, ale każde z nich było w swoim świecie. A co się dzieje gdy takie dzieci dorastają? Co się dzieje z dorosłymi, którzy mają już nawyk, a często uzależnienie od wnikania w otchłanie smartfonowego świata. Nie mogąc znaleźć drugiego człowieka w realnym świecie poszukują go w mglistym bezkresie internetowych połaci. I szukają. Aż w końcu trafiają na portale randkowe gdzie, niczym na targu, można przebierać w mnogości wielobarwnych towarów. W międzyczasie za sprawą internetowych pro-new-age-owskich wróżek i pseudowróżbitów, dowiadują się o istnieniu czegoś takiego jak "soul mate" i "twin flame". I zaczynają wierzyć, że można szybko i łatwo odnaleźć swoją bratnią duszę a jeszcze lepiej bliźniaczy płomień. I błądzą w mglistym bezkresie przekonani, że właśnie już znaleźli twin flame'a, albo soul mate'a. Nie dostrzegają, że to iluzja, że widzą to co chcą widzieć. Przecież we mgle wszystko wydaje się inne. Wystarczy poczekać. Gdy mgła opadnie, wszystko zostanie odsłonięte. Zamiast iluzji, ukaże się zwyczajna, ale prawdziwa rzeczywistość. Tylko czy współczesny człowiek chce zwyczajnej prawdziwej rzeczywistości? Często wybiera iluzję, bo jest tego uczony od najmłodszych lat. Spoty reklamowe mówią, ze wszystko jest w zasięgu ręki. Że wszystko można szybko i łatwo, że wystarczy wybrać kolor i kształt. A jeśli się nie podoba, można to wymienić na nowe. I tak żyjąc w świecie wypełnionym cudownymi receptami na szybkie szczęście, błądzi jak we mgle nieświadomy, że nie ma złotych recept. Że bajki o bliźniaczych płomieniach, to mimo wszystko bajki, a bratnie dusze? No cóż. Prawdę o bratnich duszach może zweryfikować zwyczajna codzienność, w której z łatwością można się przekonać o prawdziwości przyjaźni czy tym bardziej prawdziwości uczuć. Te drzewa z fotografii przypominają mi coś jeszcze. Jest taki wytarty slogan "na dobre i na złe" albo jeszcze inny "w zdrowiu i w chorobie". Patrząc na te drzewa myślę o tym, że trwają one razem w zdrowiu i w chorobie, w słońcu i w śnieżnej zawierusze i nie muszą niczego ubierać w new ageow'skie słowa. One po prostu trwają jedno obok drugiego. I nie zastanawiają się czy są Soul Mate'ami czy Twin Flame'ami. One po prostu są razem i mogą na sobie polegać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz