Wąwóz Homole to jedna z wielu atrakcji turystycznych Pienin. Informacje na jej temat znajdziemy w każdym przewodniku turystycznym, czy chociażby folderze reklamującym atrakcje regionu. W związku z tym jest to Obowiązkowy punkt programu wycieczek, pieszych i tych zorganizowanych, autokarowych, które przywożą na przykład kuracjuszy szczawnickich sanatoriów. Nic dziwnego, bowiem przejście przez wąwóz dostarcza miłych wrażeń. Gdy byłem tam pierwszy raz, przejście przez wąwóz wymagało dużej uwagi. Były tam drewniane poręcze czy schodki. Jednak trzeba było w skupieniu uważnie stawiać nogi. Od jakiegoś czasu wąwóz został "obudowany" wszelkiego rodzaju stalowymi schodkami i balustradami, które są bezpieczne i wygodne, choć może niezbyt malownicze i nie do końca współgrają z otaczającą przyrodą. Ale wiadomo, coś za coś. Niewątpliwie stał się bardziej przystępny dla szerszego grona. Wąwóz Homole daje początek kilku malowniczym szlakom. Jednak wielu turystów ogranicza się wyłącznie do samego wąwozu Homole. Nie wiedzą co tracą, bo tam dalej przecież czeka an przykład Wysoka (1049 mnpm), najwyższy szczyt Pienin z którego można podziwiać i Tatry i Trzy Korony. Ale to już wybór indywidualny. Ja wolę traktować Homole jako etap dłuższego szlaku i lubię przechodzić przez wąwóz późną jesienią. Wtedy nie ma tu praktycznie żywej duszy i panuje błogi spokój. Owszem od czasu do czasu pojawiają się pojedyncze osoby, ale to ww niczym nie przeszkadza. Można delektować się widokami, szumem drzew i płynącej wody. Bez problemu też w dowolnym momencie można się zatrzymać, rozstawić sprzęt fotograficzny i nie robiąc ogólnego zamieszania, nie czując niecierpliwego oddechu na plecach po prostu fotografować. Do woli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz