21 kwietnia 2021

Ten jedyny raz

To było nieoczekiwane spotkanie i zupełny przypadek, a raczej łut szczęścia. Stałem w lesie na brzegu bajorka. Próbowałem znaleźć jakiś ciekawy kadr, ale słońce płatało figle. W końcu zniechęcony zrobiłem kilka kroków do tyłu i nagle usłyszałem nad swoją głową jakiś szelest. Odruchowo spojrzałem w górę i zobaczyłem siedzącą na gałęzi rudą pięknotkę! Nie raz zdarzyło się, że widziałem w lesie wiewiórki sprytnie przemieszczające się w gęstwinie drzew. Oczywiście za każdym razem, jakakolwiek próba uwieńczenia takiego spotkania fotografią, kończyła się fiaskiem. Tym razem było inaczej. Nie dość, że udało mi się zrobić kilka kroków w kierunku drzewa, to miałem czas na dobranie parametrów aparatu. Pstryk! i gotowe. Fotografia jak z ilustracji! - pomyślałem z zadowoleniem i właściwie mogłem już wracać do domu, bo nieczęsto udaje się sfotografować tak rozbieganego i niespokojnego zwierzaka. Dla mnie, jak dotąd, było to jedyne takie spotkanie. Nigdy więcej nie udało mi się sfotografować wiewiórki, siedzącej sobie, ot tak zwyczajnie, na gałęzi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz