21 lutego 2023

Podlot dzikich gęsi

To miała być wyprawa szlakiem dzikich gęsi. Ale zacznę od początku. Pewnego słonecznego wczesnowiosennego dnia wypatrzyłem ogromne stado gęsiowo-kaczkowe. Piszę wiosennego, ale tu w Śródziemiu, wiosna zaczyna się w pierwszym tygodniu lutego, a właściwie, to już pod koniec stycznia można zauważyć pierwsze symptomy nadchodzacej wiosny. Wracając do stada gęsiowo-kaczkowego to warto sprecyzować iż składało się ono z dzikich gęsi i równie dzikich kaczek. Kaczki mnie nie interesowały, bowiem na mazurach widziałem ich wiele i kilka z nich udało mi się w sprzyjających okolicznościach sfotografować. Gęsi jednak nie widziałem, nie w takiej ilości w każdym bądź razie. Dlatego też zauważywszy wspomniane stado, postanowiłem wrócić w to miejsce ponownie, tym razem uzbrojony w aparat fotograficzny ze stosownym obiektywem. No i wróciłem.
To była niedziela, taka podczas której pogoda mówi "planujesz coś, to lepiej ruszaj w drogę bo słońce nie będzie dziś łaskawe". No i nie było. Zanim się zebrałem, silny wiatr, który od kilku dni był odczuwalny i słyszalny (zresztą nadal jest), nawiał wystarczającą ilość chmur, by słońce skutecznie schować. Wypatrzyłem stado gęsi i znalazłem miejsce w którym zatrzymałem auto. Gdy zbliżałem się do pola na którym beztrosko wypoczywało wypatrzone ptactwo, niespodziewanie gęsi poderwały się do lotu. Ten nieoczekiwany "podlot" pokrzyżował mój plan. Miały być piękne portrety gęsiowo-kaczkowe a tu "klops"! Oczywiście nie było szans na precyzyjne ustawienia parametrów aparatu. Przygotowany byłem na spokojne zdjęcia a ku memu zaskoczeniu okazało się, że to fotografia niemal sportowa. Gdy wróciłem do samochodu zauważyłem że gęsi wróciły na swoje miejsce odpoczynku. Naiwnie podjąłem kolejną próbę. Gęsi swoim sokolim wzrokiem wypatrzyły mnie i znów poderwały się do lotu. Ponownie na matrycy aparatu zarejestrowałem lecące stadko, ale pogoda była już nieprzyjemna. Silny i zimny wiatr skłonił mnie do rezygnacji z dalszych prób, zwłaszcza, że byłem na tyle widoczny, że za każdym razem gęsi podlatywały w górę i oddalały się na komfortową dla nich odległość. Z niedzielnej wyprawy przywiozłem niezbyt udane fotografie, co skłoniło mnie do eksperymentów lightroomowych. Pobawiłem się "suwakami" i powstała gęsiolotowa abstrakcja :)

 



1 komentarz: