Otóż Pozezdrze to niewielka miejscowość na Mazurach. Łatwo tam trafić, wystarczy bowiem kierować się na Wyłudy, chyba że wybierzemy drogę przez Stręgielek. Oczywiście błędem będzie trasa przez Wyszowate i nie polecam kierować się na Nakomiady, bo to w zupełnie inną stronę i nawet jeśli wybierzemy trasę przez Kirsajty, to jadąc choćby przez Tarławki nadłożymy spory odcinek drogi. Ale dość już tych wędrówek poprzez barwne nazewnictwo mazurskich wioseczek, bo nie o tym chcę dziś opowiedzieć. Dodam tylko, że trudno mi było oprzeć się nawiązaniu do tych urokliwych nazw, bowiem są one niezwykle melodyjne i barwne i trudno o równie fantazyjne nazwy miejscowości w innych częściach Polski. Chociaż prawdopodobnie jestem w błędzie. Wracając do podstawowego tematu moich rozważań, jadąc z Pozezdrza do Giżycka zauważyłem pewnego jegomościa, który stał pośrodku pola i spoglądał w dal, prawdopodobnie siną, bo dal zazwyczaj bywa sina (tak przecież mówi porzekadło "w siną dal" a porzekadła przecież z mądrości ludowej się biorą. Zresztą jest również o tym pieśń której słowa wyraźnie nawiązują do owej dali. Pieśń ową spopularyzował niejaki Bogdan Łazuka śpiewając ją wraz z Igą Cembrzyńską w duecie. Autorem tekstu jest zaś nieżyjący już poeta Bogusław Choiński. A skoro już o tym mowa, to pozwolę sobie przytoczyć kilka wersów owej pieśni, jakże popularnej zwłaszcza na polskich weselach, tudzież innych zabawach tanecznych i biesiadnych:
" Adela już zakłada suknię cienką
Na wiosnę kwiatki rosną i kwitnie miesiąc maj
Gdy spytasz ją - dla kogo ta sukienka?
To dla kochasia, który odszedł w siną dal...
W siną dal, w siną dal,
To dla kochasia który odszedł w siną dal..." / *
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,bohdan_Lazuka_i_iga_cembrzy_ska,w_sina_dal.html
Chętnych do poznania dalszych losów piosenkowej Adeli odsyłam do twórczości Bogdana Łazuki lub zespołu Babsztyl, albo do udania się do remizy strażackiej na biesiadę połączoną z tańcami i wysokoprocentowymi trunkami adresowanymi raczej do pełnoletnich odbiorców.
A ja tymczasem powrócę do swoich rozważań łosiowo-sinodalowych.
Otóż jadąc z Pozezdrza do Giżycka zauważyłem łosia patrzącego w siną dal. Było już późne popołudnie, zbliżał się zmierzch, więc czasu było niewiele. Zatrzymałem auto chwyciłem w dłoń aparat, który uzbrojony w teleobiektyw leżał na siedzeniu obok i pobiegłem chyłkiem na środek owego pola. Co kilka kroków robiłem kolejną fotografię, aż zbliżyłem się na odległość, w której czworonogi jegomość z pięknym porożem zwrócił swój wzrok w moją stronę. Niestety warunki pogodowe i narastający zmierzch, sprawiły, że jakość fotografii pozostawiała wiele do życzenia. I teraz nareszcie doszedłem już do głównej myśli moich dzisiejszych fotograficznych rozważań. Co zrobić gdy z trudem zdobyte zdjęcie nie zawsze okaże się udane pod względem jakości. Nie trzeba się martwić. Można na przykład jeździć tą samą trasą z nadzieją, że pojawią się podobne okoliczności przyrody i natury, albo spróbować pobawić się ustawieniami ciemni, a raczej "jaśni" fotograficznej. Ja wybrałem druga opcję, bo przekonałem się już wiele razy, że przegapiona fotografia już sie nie powtorzy. Tym razem jadąc z aparatem miałem nadzieję spotkać sarenki, które wypatrzyłem godzinę wcześniej. Po sarnach nie było już śladu, ale łaskawość przyrody sprawiła, że spotkałem łosia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz