08 kwietnia 2021

Komiksowe arcydzieło czyli...

ZŁOTY BERLIN

Arne Jysch

 

Złoty Berlin zwrócił moją uwagę klimatyczną okładką, która ma w sobie coś intrygującego. Na pierwszym planie postać głównego bohatera, komisarza Gereona Ratha. Charakterystyczne rysy twarzy, zimne spojrzenie, kapelusz i długi płaszcz. Nie musimy zaglądać na tył okładki by czytać streszczenia. Ta postać mówi wszystko. Będzie śledztwo i będzie to poważa sprawa. Na drugim planie jedna z berlińskich ulic. Widzimy dwie kobiety w charakterystycznych dla okresu międzywojennego strojach, za nimi policjant rozmawiający z jakimś mężczyzną, piętrowy autobus, samochód, prawdopodobnie Ford Model A z 1927 roku no i piękny majestatyczny gmach  Berlińskiego prezydium policji mieszczącego się przy Aleksanderstrasse. Tak, jeśli lubicie styl retro, to na tej okładce jest jego kwintesencja. Biorąc do ręki książkę powoli przenosimy się w czasie. Ale okładka jaka jest każdy widzi. Czas otworzyć to nietuzinkowe komiksowe arcydzieło... Na pierwszej stronie czytamy pismo Dyrektora Generalnego Prezydium Policji w Kolonii wystosowane do Prezydenta Policji Prezydium Policji w Berlinie, z którego dowiadujemy się, że... Nie. Nie będę odsłaniał kart. Treść komiksu niech pozostanie tajemnicą. Skupię się na ogólnych wrażeniach. A te, przyznaję są ogromnie pozytywne. Komiks zachwyca kreską. Pięknie odwzorowane pomieszczenia wnętrz, architektura, ulice i uliczki pozwalają czytelnikowi poczuć atmosferę epoki. 
 

 To bardzo ważne, tym bardziej, że autor zadbał o mnogość szczegółów, które podawane są z wyczuciem i smakiem. Nie rozpraszają przy dynamicznych dialogach. W takich sytuacjach pierwszy plan nie jest zakłócany zbędnymi detalami. To też mnie zaskoczyło. Prawdę mówiąc dawno nie czytałem komiksów i zapomniałem jak to jest być wchłanianym przez historię obrazkową. I przyznaję wchłonęło mnie to całkowicie. 
 
Brak kolorów jest tutaj zdecydowanie in plus. Czerń, biel i odcienie szarości zdecydowanie podnoszą jakość odbioru. Pozwalają skupić się na emocjach, pozwalają poczuć klimat. To samo jest przecież w fotografii. Czarno białe fotografie opowiadają znacznie więcej niż kolorowe fotki. I to właśnie otrzymujemy w Złotym Berlinie. Otrzymujemy interesującą historię, pełną zwrotów akcji, dającą do myślenia tym bardziej że opowiedziana została niesamowitymi rysunkami. Wszystko tworzy spójną całość zapewniając tym samym czystą przyjemność czytania. Nie jest  to komiks, który po przeczytaniu odchodzi w zapomnienie. Po Złoty Berlin sięga się z ogromną przyjemnością wiele razy, ponieważ ma on w sobie mnogość detali, których nie sposób wychwycić po pierwszym przeczytaniu.


 
Zdecydowanie polecam ten komiks. Jest to świetna, detektywistyczna opowieść z elementami sensacji. Warto, a może raczej, należy jeszcze wspomnieć,  że Złoty Berlin powstał w oparciu o powieść Volkera Kutschera, która stała się również inspiracją do stworzenia niesamowitego serialu. Ale ten serial omówię w osobnej recenzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz