ZŁOTY BERLIN
Arne Jysch
Złoty
Berlin zwrócił moją uwagę klimatyczną okładką, która ma w sobie coś
intrygującego. Na pierwszym planie postać głównego bohatera, komisarza
Gereona Ratha. Charakterystyczne rysy twarzy, zimne spojrzenie, kapelusz
i długi płaszcz. Nie musimy zaglądać na tył okładki by czytać
streszczenia. Ta postać mówi wszystko. Będzie śledztwo i będzie to
poważa sprawa. Na drugim planie jedna z berlińskich ulic. Widzimy dwie
kobiety w charakterystycznych dla okresu międzywojennego strojach, za
nimi policjant rozmawiający z jakimś mężczyzną, piętrowy autobus,
samochód, prawdopodobnie Ford Model A z 1927 roku no i piękny
majestatyczny gmach Berlińskiego prezydium policji mieszczącego się
przy Aleksanderstrasse. Tak, jeśli lubicie styl retro, to na tej okładce
jest jego kwintesencja. Biorąc do ręki książkę powoli przenosimy się w
czasie. Ale okładka jaka jest każdy widzi. Czas otworzyć to nietuzinkowe
komiksowe arcydzieło... Na pierwszej stronie czytamy pismo Dyrektora Generalnego Prezydium
Policji w Kolonii wystosowane do Prezydenta Policji Prezydium Policji w
Berlinie, z którego dowiadujemy się, że... Nie. Nie będę odsłaniał kart.
Treść komiksu niech pozostanie tajemnicą. Skupię się na ogólnych
wrażeniach. A te, przyznaję są ogromnie pozytywne. Komiks zachwyca
kreską. Pięknie odwzorowane pomieszczenia wnętrz, architektura, ulice i
uliczki pozwalają czytelnikowi poczuć atmosferę epoki.
To
bardzo ważne, tym bardziej, że autor zadbał o mnogość szczegółów, które
podawane są z wyczuciem i smakiem. Nie rozpraszają przy dynamicznych
dialogach. W takich sytuacjach pierwszy plan nie jest zakłócany zbędnymi
detalami. To też mnie zaskoczyło. Prawdę mówiąc dawno nie czytałem
komiksów i zapomniałem jak to jest być wchłanianym przez historię
obrazkową. I przyznaję wchłonęło mnie to całkowicie.
Brak
kolorów jest tutaj zdecydowanie in plus. Czerń, biel i odcienie
szarości zdecydowanie podnoszą jakość odbioru. Pozwalają skupić się na
emocjach, pozwalają poczuć klimat. To samo jest przecież w fotografii.
Czarno białe fotografie opowiadają znacznie więcej niż kolorowe fotki. I
to właśnie otrzymujemy w Złotym Berlinie. Otrzymujemy interesującą
historię, pełną zwrotów akcji, dającą do myślenia tym bardziej że opowiedziana została niesamowitymi rysunkami. Wszystko tworzy spójną
całość zapewniając tym samym czystą przyjemność czytania. Nie jest to
komiks, który po przeczytaniu odchodzi w zapomnienie. Po Złoty Berlin sięga się z ogromną
przyjemnością wiele razy, ponieważ ma on w sobie mnogość detali, których
nie sposób wychwycić po pierwszym przeczytaniu.
Zdecydowanie polecam ten komiks. Jest to świetna, detektywistyczna opowieść z elementami sensacji. Warto, a może raczej, należy jeszcze wspomnieć, że Złoty Berlin powstał w oparciu o powieść Volkera
Kutschera, która stała się również inspiracją do stworzenia
niesamowitego serialu. Ale ten serial omówię w osobnej recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz