23 kwietnia 2021

Adept drzewnej medycyny

A znacie to? Przychodzi drzewo do lekarza, a lekarz też dzięcioł. No dobrze, chyba coś pokręciłem. Niestety nie brzmi to tak efektownie jak słynne dowcipy z cyklu "przychodzi baba do lekarza", ale przynajmniej  próbowałem. A tak poważnie, to znów przypadkiem udało mi się. Wprawdzie z dzięciołem jest zdecydowanie łatwiej niż z wiewiórką. Słychać go już z daleka. Stuka, puka, wydłubuje. Mówią, że drzewa leczy, ale ile w tym prawdy, to tylko drzewa wiedzą. Próbowałem się czegoś dowiedzieć, ale stały milczące, chyba w kolejce do dzięciolego zabiegu. Nie dopytywałem, nie chciałem być niegrzeczny. Zresztą patrzyły na mnie tak jakoś "z góry". Udałem, że tego nie widzę i skupiłem się na tym, by szybko zmienić obiektyw w aparacie na tele, rozstawić statyw i przymierzyć się do fotografowania. Na szczęście adept drzewnej medycyny był tak zajęty uzdrawianiem, że nie zwrócił na mnie uwagi i nie uleciał w popłochu. Zdążyłem i z wymianą obiektywu i z rozstawieniem statywu i z wykonaniem kilku fotek.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz