07 sierpnia 2021

Ptaki...ale nie Hitchcocka

Fotografia to często zrządzenie przypadku. Wystarczy znaleźć się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Tym razem okazało się, że tym miejscem jest kuchnia. Siedziałem przy stole. Na kuchence garnek leniwie dawał znać o sobie, co rusz postukując pokrywką. Przy tym osobliwym akompaniamencie nieregularnych rytmów, równie leniwie bawiłem się ustawieniami aparatu, celując co rusz w różne obiekty. W pewnym momencie spojrzałem w okno i bez namysłu wykonałem błyskawiczne "pstryk". Przyjemny dźwięk migawki aparatu oznajmił, że na matrycy zarejestrowany został ten właśnie moment. W chwilę później po ptakach nie było śladu, a niebo znów było puste i spokojne.
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz