Fotografia
to często zrządzenie przypadku. Wystarczy znaleźć się w odpowiednim
czasie w odpowiednim miejscu. Tym razem okazało się, że tym miejscem
jest kuchnia. Siedziałem przy stole. Na kuchence garnek leniwie dawał
znać o sobie, co rusz postukując pokrywką. Przy tym osobliwym
akompaniamencie nieregularnych rytmów, równie leniwie bawiłem się
ustawieniami aparatu, celując co rusz w różne obiekty. W pewnym momencie
spojrzałem w okno i bez namysłu wykonałem błyskawiczne "pstryk".
Przyjemny dźwięk migawki aparatu oznajmił, że na matrycy zarejestrowany
został ten właśnie moment. W chwilę później po ptakach nie było śladu, a
niebo znów było puste i spokojne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz