31 sierpnia 2021

Niekoniecznie kaflowy...czyli brzmienie z pazurem.

Powszechnie wiadomo, że koty uwielbiają piece. Potwierdzenie tego faktu możemy znaleźć w polskiej kinematografii. Trudno o lepszy dokument niż klasyczny już dzisiaj serial, znany i uwielbiany przez widzów pokolenia lat 70 tych. Oczywiście mowa o wyprodukowanej z wielkim rozmachem produkcji pt. "Dziwny świat kota Filemona". Dokument ten stanowi doskonałe źródło wiedzy na temat kocich zwyczajów, które od wieków stanowiły dla człowieka nieodgadnioną tajemnicę. Naukowcy z wytwórni Se-Ma-For na kilometrach celuloidowej taśmy zarejestrowali efekty swoich obserwacji, odsłaniając tym samym przed światem sekrety kociego życia. I to właśnie w tym serialu wyraźnie widać jak ważną rolę w życiu kota pełni piec. W każdym odcinku wnikliwe oko uważnego widza mogło dostrzec czarnego kota o wdzięcznym imieniu Bonifacy, który całymi dniami wylegiwał się na piecu, grzejąc swoje stare kocie kości. Idąc tropem ekipy z wytwórni Se-Ma-For zacząłem obserwować zwyczaje mojego kota i dokonałem niezwykłego odkrycia. Z moich obserwacji bowiem wynika, że piec nie musi być kaflowy. Ważne jednak żeby to był piec. Choćby gitarowy. Odniosłem również wrażenie, że brzmienie gitary w takiej konfiguracji stało się bardziej zadziorne i bez wątpienia jest to brzmienie z pazurem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz